368. Pieśń jutra Samantha Shannon

 

Ilość stron: 429

Wydawnictwo: SQN

Rok wydania: 2017

Ocena: 7/10

        Po długiej przerwie powróciłam do wielowątkowego cyklu fantasy Samanthy Shannon. Dwa poprzednie tomy "Czasu żniw" czytałam kilka lat temu, podobały mi się ogromnie, jednak potem nie miałam okazji kontynuowania przygody z tą serią. Dopiero teraz sięgnęłam po trzeci tom, by móc dalej śledzić przygody Paige Mahoney i Naczelnika. Wydarzenia rozgrywające się w tej części są dalszym ciągiem zmagań Paige jako Zwierzchniczki z Sajonem i ich Tarczą Czuciową. Niestety nie wszyscy są zadowoleni z jej rządów i decyzji. Nie pomaga również fakt, że dziewczyna musi się liczyć ze zdaniem Ramarantów, którzy mają wkład finansowy w tę rewolucję. 

        Długi odstęp czasowy między tomami sprawił, że trudno mi było na nowo wkręcić się w skomplikowany świat wykreowany przez autorkę. Pisarka rzadko kiedy decydowała się na jakiekolwiek retrospekcje czy przypomnienia, fabuła gnała do przodu, a wydarzenia przyprawiały o zawrót głowy. Mam wrażenie, że na przestrzeni tych części relacje między głównymi bohaterami się popsuły, brakowało mi dawnej chemii i dreszczyku emocji. Dopiero w drugiej połowie książki przypomniałam sobie, za co tak naprawdę lubię tę serię. 

        Wydaje mi się, że trzeci tom był przejściowy, brakowało mu charyzmy, jaką pamiętam z "Czasów żniw" i "Zakonu mimów". Dopiero po jakimś czasie zaczęłam z zainteresowaniem śledzić wydarzenia rozgrywające się w 2059 roku i na nowo pokochałam tę historię.