147. Reguła myśli James Dashner

Ilość stron:380
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2016
Ocena: 6/10


    Gdy Michael dowiedział się, że był tworem, a całe jego dotychczasowe życie było iluzją zaprogramowaną przez jego twórców poczuł, że grunt usunął mu się spod nóg. Najsłynniejszy twór w VirtNecie uczynił z niego prawdziwego nastolatka, któremu ukradł ciało i zastąpił jego inteligencję, inteligencją Michaela. Chłopak nie czuje się z tym dobrze i boi się tego, że wróg będzie miał zamiar stworzyć więcej jemu podobnych eksperymentów. Główny bohater postanawia na Jawie odnaleźć swoich wirtualnych przyjaciół Sarę i Brysona, których jak dotąd jeszcze nie spotkał w prawdziwym świecie. Trójka przyjaciół będzie musiała zastanowić się nad całą sytuacją, nad tym jak powstrzymać rosnącego w siłę Kain'a oraz komu tak naprawdę mogą zaufać. Już nigdzie nie są bezpieczni, zanurzenie się a grach jest dla nich śmiertelnie niebezpieczne, a policja wydała na nich nakaz zatrzymania za cyberterroryzm.
   Pierwszy tom ogromnie mnie zaintrygował swoją niespotykaną fabułą. James Dashner stworzył coś świeżego, a jednocześnie bliskiego współczesnemu światu. Bo kto powiedział, że za kilka lat młodzież już nie tylko będzie grała w gry komputerowe, ale będzie miała możliwość zanurzyć się w ich świat i przeżywać wszystko intensywnie, włącznie ze śmiercią gracza. Początkowo kontynuacja również mnie wciągnęła, z zainteresowaniem śledziłam kolejne wydarzenia. Jednak potem autor wprowadził dużo zamieszania i niepotrzebnych rzeczy. Akcja toczyła się momentami zbyt szybko i nie mogłam za nią nadążyć. Bohaterowie, choć sympatyczni, energiczni nie przykuli zbytnio mojej uwagi. Podobało mi się to, że tworzyli zgraną i troszczącą się o siebie paczkę przyjaciół, jednak na tym kończyłyby się moje zachwyty. Kain jako czarny charakter był dla mnie wręcz abstrakcyjny. Może to był taki zamiar pisarza, ale jak dla mnie wyglądało to tak, jakby postacie walczyły z cieniem. Jedyne na co absolutnie nie mogę narzekać, to styl, jakim została napisana ta powieść. Autor płynnie posługuje się piórem, a lekkość i prostota sprawia, że czyta się z przyjemnością. Muszę jeszcze dodać, że urzekła mnie okładka, która idealnie komponuje się z fabułą, a jej intensywna kolorystyka przykuwa wzrok.
   Pomimo, że kontynuacja miała wady i niedociągnięcia, to i tak nie żałuję poświęconego jej czasu. Nadal podoba mi się przedstawiona w niej wizja i mam nadzieję, że finalny tom nadrobi te niedociągnięcia. Polecam tę serię głównie fanom s-fi, ale myślę, że osobom, które poszukują czegoś nowego też przypadnie do gustu.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Albatros
   

Komentarze

  1. To raczej pozycja nie dla mnie. :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszam do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Seria jak najbardziej dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam książki tego autora, ale ta seria wciąż jeszcze przede mną- mam nadzieję, że niedługo będę miała możliwość ją przeczytać :) /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  4. Aktualnie jestem przy 200 stronie tej książki, ale dokończę ją pewnie jutro. Dla mnie Kain nie był postacią abstrakcyjną, po spotkaniu z bohaterami dużo stracił w moich oczach swojej tajemniczości, za którą go tak lubiłam. Ale okładka jest świetna, to muszę przyznać. Ogólnie nawet ta pierwszej części bardzo mi się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie nie ale może kiedyś się uda :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie odnajduję się najlepiej w tego typu książkach, to chyba nie dla mnie, aczkolwiek ostatnimi czasy zaczęłam przełamywać swoją niechęć do niegdyś nielubianych przeze mnie gatunków, więc może jeszcze mi się to wszystko zmieni i kiedyś po nią sięgnę :D

    Pozdrawiam ciepło, bookworm z http://ksiazkowoholizm.blogspot.com/ :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Po książki sci-fi nie sięgam zbyt często, ale tego autora bardzo lubię, więc w tym wypadku muszę zrobić wyjątek. Na pewno niedługo sięgnę po pierwszą część ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz