162. Tytany Victoria Scott

Ilość stron:335
Wydawnictwo:IUVI
Rok wydania: 2016
Ocena: 7/10

    Victorię Scott polubiłam dzięki jej porywającej serii "Ogień i woda" i gdy usłyszałam o tym, że w Polsce zostanie wydana jej kolejna książka, to nie mogłam się powstrzymać i musiałam ją przeczytać.
    Astrid i jej rodzinie nigdy się specjalnie nie przelewało, a w dodatku jej dziadek i ojciec byli uzależnieni od hazardu. W związku z tym dziewczyna ciągle się obawia, że jej rodzina straci dom i znów będą musieli mieszkać w ciasnym samochodzie. Ponadto w jej mieście Detroit od kilku dobrych lat organizowane są wyścigi na mechanicznych koniach. Już jako dziecko fascynowała się tymi maszynami, adrenaliną i ogromną wygraną, która czeka na dżokeja, który pierwszy dojedzie do mety. Pewnego dnia ona i jej najlepsza przyjaciółka Magnolia poznają starszego mężczyznę Gałgana, który początkowo jest odpychający, ale wkrótce zdradza jej największy sekret. Otóż dzięki niemu nasza bohaterka będzie miała możliwość wzięcia udziału w wyścigu tytanów i zawalczeniu o nagrodę, by pomóc finansowo rodzinie. Jej koniem będzie Skolbel, który nie jest najnowszym modelem, ale ma jeden wielki atut, posiada uczucia, a tego nie mają inne tytany, które są tylko metalem i reagują na panel sterowania. Na początku Astrid nie jest co do tego przekonana i nie potrafi zaufać zwierzęciu, na którym będzie się ścigać. Jednak im więcej czasu z nim przebywa, tym staje się jej coraz bliższy i wie, że Skolbel zrobi wszystko, by poprowadzić ją do zwycięstwa. 
    Widziałam, że część porównywała tę książkę do "Igrzysk śmierci", jednak ja nie widziałam tu zbyt wielu podobieństw. Jednak muszę przyznać, że już kiedyś czytałam podobną historię, a mianowicie chodzi mi o "Wyścig śmierci". Jednak starałam się odciąć od tamtej fabuły i spróbować się wciągnąć w to, co zaserwowała nam tu autorka. Przede wszystkim udało mi się polubić Astrid. Jest to silna i zdeterminowana bohaterka, jakich teraz mało w powieściach dla młodzieży. Podobało mi się to, że jej priorytetem było właśnie dobro rodziny, przyjaciółki, to że nie ulegała zbytnio emocjom i chłodno kalkulowała. Plusem jest również to, że w tej powieści obyło się bez wątku miłosnego, a nadal była to dobra i wciągająca historia. Nie spodziewałam się, że tak sprawnie pójdzie mi jej czytanie, a szczególnie samej końcówki, która wywołała u mnie sporo emocji. I tym razem autorka nie pozwala się czytelnikowi nudzić i sprawnie prowadzi akcję, dawkuje ją w takich stopniach, że nie można się oderwać od lektury. Szczególnie spodobało mi się zakończenie, które kompletnie mnie zaskoczyło, było słodko-gorzkie i myślę, że lepszego nie dałoby się stworzyć. 
    Podsumowując, nie ukrywam, że dostrzegłam w "Tytanach" podobieństwa do innych dystopii, jednak dałam jej szansę i ostatecznie przypadła mi do gustu. Polecam ją głównie miłośnikom szybkiej akcji, gdzie autor niekoniecznie stawia na wątki miłosne, a raczej na poświęcenie, przyjaźń i determinację.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu IUVI 

Komentarze

  1. Nie czytałam "Ognia i wody" tej autorki, ale może kiedyś w bliżej nieokreślonej przyszłości przeczytam ;P Natomiast jeśli chodzi o "Tytany", to też mi się skojarzyła z "Wyścigiem śmierci", dlatego nie wiem czy mam ochotę ją czytać. Mam mętlik w głowie - z jednej strony mnie do niej ciągnie, a z drugiej odpycha ;P Na razie sobie ją odpuszczę, ale może kiedyś zmienię zdanie.
    Pozdrawiam :)
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie przypomina kilka innych dystopii, ale mimo wszystko dobrze się ją czyta ;) Ja pewne podobieństwa do Igrzysk widziałam ;)

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo dobrego słyszałam o tej autorce i mam w planach jej książki ;) "Tytany" jeszcze bardziej mnie kuszą niż "Ogień i woda" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio rzadko czytam tego typu książki, które są podobne do innych, więc muszę w końcu po którąś z młodzieżówek sięgnąć :D Może najpierw "Ogień i woda", nie wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie mam ochoty na tę powieść. Być może zapragnę ją przeczytać, gdy już zapoznam się z "Ogniem i wodą" :) /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest konik na okładce - jest dobrze. No, ok, dopóki nie muszę jej czytać chyba. Na razie na pewno po to nie sięgnę, może kiedyś. Te wszystkie pseudo-dystopiczne pozycje dla młodzieży mnie męczą. I to bardzo.
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [wczoraj próbowałam czytać 'Rywalki' - i dotarło do mnie, że wszystkie te pozycje są do siebie tak podobne, że... meh xd Zamknęłam, mam inne rzeczy pod ręką]

      Usuń
  7. Zachęciłaś mnie zwłaszcza brakiem wątku miłosnego, będę o tym pamiętać, ale najpierw spróbuję z Ogniem i wodą :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz