186. Epidemia Suzanne Young

Ilość stron:410
Wydawnictwo:Feeria Young
Rok wydania: 2016
Ocena: 8/10

    Quinn jest najlepsza w swoim fachu, jak dotąd jako sobowtór dostawała najlepsze zlecenia. Jednak to ostatnie okazało się skomplikowane, przysporzyło jej cierpienia, a także naprowadziło ją na pewien trop. Dziewczyna przeżyła wstrząs, gdy dowiedziała się, że prawdziwa Quinnlan zmarła lata temu, a ona od dziecka udawała martwą dziewczynkę. Jej ojciec nie jest jej ojcem, dom nie jest domem, a fałszywa tożsamość okazała się gwoździem do trumny. Ponadto bohaterka nie ma pojęcia, czy nadal może ufać Deaconowi. Wydaje się, że chłopak ją kocha i zrobi wszystko, by jej pomóc, jednak jednocześnie skrywa przed nią pewne tajemnice. Początkowo Quinn wyrusza w podróż na własną rękę, jednak Program nie ma zamiaru zostawić jej w spokoju. W miarę, jak dziewczyna podąża kolejnymi śladami, dowiaduje się wielu przerażających rzeczy, takich jak wymazywanie wspomnieć i zamknięte ośrodki. Czy Quinn uda się poznać swoje prawdziwe imię? Czy znajdzie lekarstwo na szerzącą się coraz szybciej epidemię? A najważniejsze, czy będzie o tym pamiętać?
    Seria Program wciągnęła mnie do swojego świata już wiele miesięcy temu. Dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy autorka zdecydowała się napisać ciąg dalszy tej oryginalnej historii. Wydarzenia tu opisywane rozgrywają się wcześniej, epidemia dopiero zaczyna się rozwijać, Program rozszerza swoją działalność. Quinn z sobowtóra zmieniła się w uciekinierkę, której dotychczasowe życie okazało się jeną wielką fikcją. Podziwiałam silny charakter bohaterki, owszem miała swoje kryzysy i załamania, ale to jest normalne w zaistniałej sytuacji. Jednak walczyła od początku do końca, jest jedną z tych dziewczyn, które zamiast irytować imponują. Co do reszty bohaterów to zdecydowanie wyróżniali się Deacon i Araon, byli dla siebie jak bracia. To grono sobowtórów po tylu przejściach nie było zwykłymi przyjaciółmi, oni stanowili wręcz rodzinę, prawdziwą i gotową na wszystko dla jej członków. Absolutnie nie mogę narzekać na powolną akcję, gdyż ona rozwijała się bardzo płynnie, nie było momentów nudy, czy większych zastojów. Wszystko zostało napisane w tak ciekawy i intrygujący sposób, że nie mogłam się oderwać od lektury. Jest to oczywiście zasługa samej autorki, gdyż wszystkie jej książki są tak napisane, dzięki czemu czytelnik cały czas chce czytać dalej. No i kolejnym plusem jest przepiękna okładka, pasująca do całej serii, która elegancko prezentuje się na półce. Nie sposób oderwać wzroku od tej bieli.
   Żałuję, że to już koniec mojej przygody z tą serią, jednak słodko-gorzkie zakończenie w pełni mnie usatysfakcjonowało i wiem, że kolejne tomy byłyby już zbędne. Jeśli nadal macie wątpliwości, czy aby warto sięgać po książki pani Young, to mam nadzieję, że właśnie je rozwiałam. Na ich kartach została zawarta historia, której nie znajdziecie w innych powieściach, jest to powiew świeżości, który na długo zapadnie Wam w pamięci.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Feeria 

   
  

Komentarze

  1. Przeczytałam "Plagę samobójców" i "Kurację samobójców", które mnie zachwyciły! W planach mam jeszcze "Remedium" i oczywiście "Epidemię". Już nie mogę się doczekać czytania. :)

    Czytanie Naszym Życiem

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz