193. Saga ognia i wody. Mroczny przypływ Jennifer Donnelly

Ilość stron:413
Wydawnictwo:Zielona Sowa
Rok wydania: 2016
Ocena: 7/10

    Podwodnemu światu syren grozi niechybna zagłada. Zadaniem Serafiny i jej przyjaciółek jest odnalezienie pozostałych talizmanów, by dzięki nim ostatecznie zgładzić Abbadona. Ponadto principessa musi odzyskać swoje dziedzictwo oraz ukochanego Mahdiego. Ta nieśmiała niegdyś księżniczka konsekwentnie dąży do odzyskania korony i uratowania poddanych. Wojna, która ogarnęła wody Miromary zbiera okrutne żniwo, wiele syren zmuszono do niewolniczej pracy, a jeszcze większa ilość poniosła śmierć w męczarniach. Czy syrenkom uda się pokonać czyhające na każdym kroku niebezpieczeństwa, czy dzięki sile przyjaźni i miłości pokonają ostatecznie wrogów?
   "Mroczny przypływ" to już trzeci tom z tej serii i o ile pierwszy był średnio dopracowany, tak każdy kolejny staje się lepszy od poprzednika. Autorka tym razem skupiła się na historii niewidomej Ling, Becci i Astrid. Owszem nadal pierwsze skrzypce odrywa tutaj Sera, jednak rozdziałów pisanych z tej perspektywy jest zdecydowaniem mniej niż było do tej pory. Dzięki temu zabiegowi czytelnik ma szansę poznać resztę jej przyjaciółek i przede wszystkim zapałać do nich sympatią. Już od samego początku mojej przygody z tą serią moją uwagę zwróciła Astrid, ondalińska księżniczka. Dopiero teraz mogliśmy zrozumieć jej pobudki, ironię, sarkazm i niechęć do przeznaczonej jej misji. Otóż w dzieciństwie bohaterka straciła magię śpiewu, przez co nie potrafi wykonywać zaklęć i wydaje jej się, że jest bezużyteczna. Mimo, że syrena została pozbawiona magii, to nadrabia to odwagą i jej świetną wojowniczką. Została moją oficjalną faworytką i rozdziały jej przeznaczone czytało mi się najprzyjemniej. Pozostałe bohaterki również zostały ciekawie wykreowane i przeżywały niesamowite podwodne przygody, jednak to Astrid najbardziej przypadła mi do gustu. W tym tomie dzieje się naprawdę dużo ze względu na dużą liczbę strategii wojennych, starć z morskimi potworami i armią. Czasem miałam wrażenie, że wkradał się tam chaos, jednak postanowiłam przymknąć na to oko, gdyż nie chciałam psuć sobie przyjemności z czytania. Również w tej części został położony spory nacisk na mitologię, którą ubóstwiam. Dzięki niej pojawiły się interesujące wątki, co było sporym plusem.
   Podsumowując, uważam że ta seria rozkręca się coraz bardziej. Co prawda jej początek nie był fenomenalny, jednak cieszę się, że dałam jej szansę i dalej zagłębiałam się w zaprezentowaną tu historię. Polecam ją głównie fanom fantastyki oraz tym, którzy poszukują czegoś oryginalnego i świeżego.

Za możliwość przeczytanie serdecznie dziękuję wydawnictwu  Zielona Sowa

Komentarze

  1. Jak byłam małą dziewczyną bardzo, ale to bardzo chciałam być syrenką i nadal mam sentyment do tych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś, ale nie w najbliższej przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś chciałam przeczytać pierwszy tom, ale szybko mi przeszło i raczej już nie zamierzam rozpoczynać tej serii :)
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Z pewnością polecę mojej córce, ona uwielbia takie sagi, a potem może i ja się skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, a mnie akurat początek przypadł do gustu, więc wychodzi na to, że skoro tendencja jest wzrostowa, to w przypadku kolejnych części będę zachwycona. ;) Muszę w końcu sprawić sobie drugi tom i lepiej poznać tę serię.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz