214. Czy wspomniałam, że Cię kocham? Estelle Maskame

Ilość stron: 408
Wydawnictwo: Feeria Young
Rok wydania: 2015
Ocena: 2/10

   Odkąd rozwiedli się jej rodzice, Eden nie utrzymywała kontaktu ze swoim ojcem. Dlatego zaproszenie, by spędziła z nim wakacje jest dla niej niemałym zaskoczeniem. Niemniej jednak dziewczyna postanawia odwiedzić go w pięknej i słonecznej Kalifornii. Nie dość, że będzie musiała stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, który jest jej praktycznie obcy, to jeszcze będzie mieszkała pod jednym dachem z macochą i trójką przyrodnich braci. Początki są dla niej trudne, szczególne że najstarszy Tyler jest wrednym dupkiem, który na każdym kroku stwarza problemy. Eden postanawia jednak cieszyć się wakacjami, poznaje nowych przyjaciół, chodzi na szalone imprezy i nie przejmuje się surowymi zasadami ojca. W ten sposób dziewczyna daje się porwać urokom plaży, alkoholu i o dziwo Tylerowi. Chłopak jest niezwykle tajemniczy, pod maską zbuntowanego nastolatka skrywa swoją prawdziwą osobowość. Dziewczyna próbuje przedrzeć się przez mur, którym od lat się otacza i całkiem niechcący odkrywa, że czuje do niego coś więcej, niż pozwalają na to obyczaje.
     Książek z gatunku new adult ostatnimi czasy na polskim rynku pojawiło się całkiem sporo. Opierają się na utartych schematach, nieszczęśliwej lub zakazanej miłości, perypetiach młodych ludzi i ich zadaniem jest wywołać u czytelnika falę emocji. Niektóre z tych pozycji faktycznie wywarły na mnie wrażenie, albo chociaż przyjemnie się je czytało. Jednak "Czy wspomniałam, że Cię kocham?" jest tego całkowitym przeciwieństwem. Już dawno nie czytałam tak słabej powieści, już fan fiction bywa bardziej interesujące, od tej historii jaką tu dostałam. Przede wszystkim nie mogłam znieść głównych bohaterów. Eden była zwyczajnie głupia, irytująca, dziecinna, a takie nastolatki są najgorsze. Zwykle jest tak, że to męska postać wzbudza zainteresowanie, a tu mało tego, że tak się nie stało, to Tyler zachowywał się w sposób skandaliczny. Owszem kreowany był na młodego człowieka, który ma problemy z używkami z powodu trudnego dzieciństwa, ale miał tak paskudny charakter, że nic nie jest w stanie go usprawiedliwić. Ponadto w tej książce nie udało mi się znaleźć osoby, którą choćbym tolerowała, wszyscy byli płytcy: myśleli o pieniądzach, samochodach, ciuchach, narkotykach. Nie było tu praktycznie żadnej akcji, wszystko skupiało się wokół kolejnych imprez i mdłych przemyśleniach Eden. Powieść nie niesie za sobą żadnego przekazu, a czytelnik tylko będzie się nieustannie denerwował. Zmęczyłam ją do końca, gdyż liczyłam chociaż na jakieś przyzwoite zakończenie, ale autorka dała wyraźnie do zrozumienia, że nie ma zamiaru jeszcze kończyć tej miłosnej historii.
     Ostatnimi czasy trafiam na słabe pozycje, ale ta chyba przebiła wszystkie. Żałuję, że po nią sięgnęłam, żałuję poświęconego jej czasu i radzę omijać ją szerokim łukiem. Absolutnie nic przez to nie stracicie, a przynajmniej nie będziecie czuli tego niesmaku wywołanego tą właśnie lekturą.

Komentarze

  1. Oj a ja mam wielką ochotę na nią... hmmm... teraz to nie wiem ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Przybij piątkę !
    Nie wiedziałam że spotkam kogoś komu ta książka nie podobała się niemal tak samo jak mnie. I czy też uważasz że wątek "zakazanej miłości" jest totalnie bez sensu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie powiem, żeby mnie ta książka zawiodła głównie dlatego, że niczego po niej nie oczekiwałam :D wiedziałam o czym jest i wiedziałam czego się spodziewać, więc nie byłam zaskoczona głupotą bohaterów xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam to i uważam, że nie była aż taka zła :D Eden faktycznie irytująca, ale dała się znieść :P Mnie fabuła całkiem wciągnęła, także wiesz :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz