230. Making faces Amy Harmon

Ilość stron: 344
Wydawnictwo: Editio
Rok wydania: 2017
Ocena: 7/10

   Fern jest przeciętną dziewczyną, niski wzrost, rude niesforne włosy. Niegdyś nosiła aparat ortodontyczny i okulary, które ujmowały jej urody, jednak dziewczyna jest niezwykle ciepła i wrażliwa oraz marzy o wielkiej miłości. Od lat jej obiektem westchnień jest zapaśnik Ambrose Young, chłopak pod każdym względem idealny, o którego biją się dziewczyny. Jednak ten przystojniak nie jest ani trochę zainteresowany Fern, a jej najlepszą przyjaciółką, z którą jak mu się wydaje nawiązuje korespondencje. Gdy prawda wychodzi na jaw i dowiaduje się, że autorką liścików jest jej ruda koleżanka nie jet tym zachwycony. Niedługo potem szkolne nieporozumienia przestają mieć znaczenie, gdyż Ambrose wraz z paczką przyjaciół wyjeżdża na wojnę do Iraku. Po traumatycznych wydarzeniach w obcym kraju, mężczyzna wraca jako wrak człowieka zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym. W tym momencie wygląd przestaje być jego atutem, jednak ta drobnostka nie przeszkadza Fern w kochaniu go z całych sił.
    O książkach Amy Harmon słychać od kilku miesięcy i są to same dobre opinie. Dlatego bardzo się cieszę, że miałam okazję zapoznać się wreszcie z jej twórczością. Autorka stworzyła wyjątkową historię, która mnie poruszyła i trudno było mi się od niej oderwać. Przede wszystkim zachwyciła mnie kreacja bohaterów. Fern to typ dziewczyny, z którą chętnie bym się zaprzyjaźniła. Uwielbia czytać liczne romanse, a także sama je pisze, dla niej liczy się przede wszystkim osobowość i intencje człowieka. Ma także genialną relację ze swoim poruszającym się na wózku inwalidzkim kuzynem. Bailey to jedna z moich ulubionych postaci, mimo nieuleczalnej choroby korzystał z życia jak tylko mógł, a jego charakter i specyficzne poczucie humoru tylko dodawały mu uroku. Ambrose mimo że jest niezwykle przystojny, to nie okazał się płytką osobą, a po wypadku w Iraku nabrał pokory i zdobył bagaż doświadczeń. Historia skupia się głównie wokół tej trójki, ale w książce można znaleźć także inne, ciekawe postacie. Fern, Bailey i Ambrose nie mają w życiu łatwo, każdy z nich doświadcza krzywd i rozczarowań, dzięki czemu jeszcze bardziej doceniają magię przyjaźni i miłości. Jest to powieść, która porusza trudne tematy, nie jest ani trochę przesłodzona i pokazuje, że piękno przemija i nie ma wtedy większego znaczenia. Akcja rozwija się powoli, nie ma tu nieoczekiwanych zdarzeń, ale nie przeszkadzało mi to. Sposób w jaki autorka poprowadziła akcję jak najbardziej pasował do tematu książki i wywoływał dużo różnych emocji.
   "Making faces" to historia, która wzrusza, bawi, ukazuje mądrość młodych ludzi. Czyta się ją bardzo szybko ze względu na przystępny język, a także barwnych bohaterów. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko ją Wam z całego serca polecić i zapewnić, że ma ona dużo do zaoferowania czytelnikowi.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Helion

Komentarze

  1. Nie wiem czy po nią sięgnę ponieważ ostatnio nie mam ochoty na takie książki. Ale wpiszę ją sobie na listę książek, które chcę przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz