243. Miasto niebiańskiego ognia Cassandra Clare

Ilość stron: 700
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2014
Ocena: 7/10

   Sebastian Morgenstern nadal sieje spustoszenie w świecie Nocnych Łowców. Clary razem z Jace'm i resztą przyjaciół muszą jakoś powstrzymać jej demonicznego brata. Ciągłe ataki na Instytuty, mordowanie wojowników lub ich przemiana w Mrocznych sprawia, że Clave powoli traci grunt pod nogami. Wysyła nowojorskich Nefilim do Idrysu i z tamtego miejsca próbują walczyć z wrogiem. Młodzi bohaterowie uważają, że aby ostatecznie pokonać Sebastiana i jego demony należy użyć niebiańskiego ognia, który płynie w żyłach Jace'a. Chłopak cały czas uczy się go kontrolować i jest gotowy na wszystko, by tylko zwalczyć wroga.
    Swoją przygodę ze światem Nefilim zaczęłam kilka lat temu, najpierw moje serce podbiły Diabelskie maszyny, a następnie Dary anioła. Cassandra Clare stworzyła genialne uniwersum, bogate w fantastyczne postaci i dynamiczną akcję. Zaczynając tę część byłam świadoma, że kończy się pewna epoka, ale autorka od razu zapoznawała nas z młodymi Nocnymi Łowcami, którzy również będą mieli swoją historię. Ten tom należał do najobszerniejszych, a co za tym idzie poruszono w nim mnóstwo wątków. Początkowo nie działo się nic szczególnego, owszem poznaliśmy Emmę i Juliana, ale bardziej byłam ciekawa losów Clary, Jace'a, Aleca, Simona i Izzy. Według mnie to oni powinni grać pierwsze skrzypce i to im powinien być poświęcony ten tom w całości. Po raz kolejny jestem zachwycona kreacją Sebastiana, który jest zły do szpiku kości i to nie przez jakieś traumatyczne doświadczenia, ale dlatego, że po prostu się taki urodził. Wprowadzał mnóstwo zamieszania i nasi bohaterowie mieli przez niego ciągle pod górkę, jednak jako czarny charakter sprawdził się znakomicie. Nadal podoba mi się relacja Clary i Jace'a, którzy są do siebie stworzeni, ale także byłam zauroczona innymi parami. Nie ukrywam, że ta część była za bardzo rozwleczona i niektóre zabiegi były zbędne, ale pod sam koniec, kiedy to nastało ostateczne starcie dobra ze złem, trudno było oderwać się od czytania. Akcja wręcz płynęła, a jej nieoczekiwane zwroty wywoływały skrajne uczucia. Na pochwałę zasługuje także sposób, w jaki historia opowiedziana w Diabelskich maszynach i tutaj się ze sobą łączyła i splatała. Na każdą wzmiankę o Willu, Jemie i Tessie aż skakałam z radości i cieszę się, że nie zostali pominięci.
    "Miasto niebiańskiego ognia" to bardzo dobre zakończenie przygód nowojorskich Nocnych Łowców. Ta seria dostarczyła mi mnóstwo rozrywki, sarkastycznego dowcipu i demonicznych starć. Z pewnością za kilka lat do niej wrócę, by móc na nowo czytać o swoich ulubionych bohaterach.

Komentarze

  1. Miło się czytało twoją recenzje. Wszystkie najciekawsze chwile z książki wróciły. Również planuję kiedyś powrócić do tej serii <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Obecnie jestem po przeczytaniu dwóch tomów. Reszta czeka na półce, planuje je na kwiecień. Mam nadzieję, że mi także zakończenie serii się spodoba.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, intryguje mnie kim jest ten Sebastian... Ale pewnie prawdziwym bratem Clary... xd bo ja to dopiero Miasto Popiołów :D I nie wiem czy pójdę dalej niż 3 tom, bo wszyscy piszę, że 4 na siłę napisany :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz