245. Korona Kiera Cass

Ilość stron: 304
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2016
Ocena: 4/10



   Królowa America z powodów zdrowotnych nie jest w stanie pełnić swoich obowiązków, jej mąż Maxon z kolei nie potrafi funkcjonować bez żony, dlatego zrzeka się swojej władzy. W ten sposób młodziutka Eadlyn, która pomimo pobieranych nauk nie ma wielkiego doświadczenia w rządzeniu państwem zostaje formalnie królową. Olbrzymi zakres obowiązków niespodziewanie obarcza jej ramiona, a odpowiedzialność za losy poddanych to niełatwe zadanie. Ponadto dziewczyna jest w środku swoich Eliminacji, które mają na celu wyłonienie księcia małżonka i zadowolenie opinii publicznej. W tym całym rozgardiaszu młoda królowa musi znaleźć czas na zakochanie się, gdyż trudno byłoby jej żyć u boku z mężczyzną, którego nie darzy cieplejszymi uczuciami. Krąg kandydatów z biegiem czasu się zawęża i wkrótce w pałacu zostaje zaledwie kilku chłopców, którzy mają szansę na zdobycie serca Eadlyn.
   Mam ogromny sentyment do serii Kiery Cass i mam tutaj na myśli pierwsze trzy tomy opowiadające historię Ami i Maxona. Każdy kolejny jest moim zdaniem zbędny, w czym upewniło mnie przeczytanie ich. Następczyni tronu Eadlyn dała się poznać jako egoistyczna, niemiła, opryskliwa dziewczyna, która uważała się za pępek świata. Wydarzenia, jakie miały miejsce w poprzednim tomie nauczyły ją pokory i zmieniła swoje podejście do życia. Stała się rozsądna, współczująca i można powiedzieć sympatyczna. Eliminacje których nie chciała są dla niej trudnością do samego końca, jak każda młoda kobieta pragnie poznać mężczyznę, który będzie ją przede wszystkim kochał. Po drastycznej selekcji w zamku zostaje kilku konkretnych kandydatów, ale czy to, że któregoś z nich lubi bardziej od pozostałych oznacza, że to już jest miłość? Jej wybór z jednej strony był pozytywnym zaskoczeniem, ale też typowałam innego chłopca. Nie mniej jednak cieszę się, że pod koniec stała się inną osobą, którą można z czasem polubić. To, co mi się niesamowicie nie podobało w tej części to postacie Ami i Maxona. Gdzie się podziali ci odważni i pełni życia ludzie? Rozumiem, że rządzenie krajem to spory wysiłek, ale czy chwilowa niedyspozycja królowej to sygnał, że należy oddać władzę? Maxon zmienił się nie do poznania, kieruje się jedynie dobrem żony, a wszystkie pozostałe kwestie odrzuca na bok i w ten sposób wciska koronę córce. Ten zabieg był moim zdaniem sztuczny i miał na celu jedynie posadzić Eadlyn na tronie, by zakończyła swoje Eliminacje w wielkim stylu. Szkoda, że tak wspaniałe postaci się wypaliły i w kwiecie wieku postanowili przejść na emeryturę. Powieść sama w sobie nie była ekscytująca czy porywająca. Rozgrywające się wydarzenia były schematyczne i do przewidzenia. Autorka nie wprowadziła nic nowego, raczej skupiła się na tej romantycznej i ckliwej stronie Eliminacji. Brakowało mi starych bohaterów, których tak polubiłam, nowe pokolenie nie przypadło mi do gustu. Książkę czytało się bardzo szybko, ze względu na przyjemny styl pisania Kiery Cass. Powiem też słowo o oprawie graficznej: ta seria charakteryzuje się barwnymi i bajkowymi okładkami, niestety w tym przypadku jestem rozczarowana. O ile kolorystyka zachwyca, tak pani w pięknej sukni zdecydowanie odstrasza.
    "Korona" to mam nadzieję definitywny koniec tej serii. Przebrnęłam przez wszystkie tomy i jeszcze raz powtórzę, że historia Eadlyn jest zbędna. Jeśli w przyszłości autorka znów postanowi pisać kolejne perypetię, to z czystym sercem je sobie daruję, gdyż nie sądzę, żeby czytanie ich miałoby jakikolwiek sens.



   

Komentarze

  1. Ja po książkę o losach córki Ami i Maxona nie mam zamiaru sięgnąć. Dla mnie ta seria skończyła się na trzecim tomie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, ta seria jest, cóż, nie zaskarbiła mojego uznania... Autorka stworzyła bohaterkę w Następczyni irytującą, a tu ją ratowała jak tylko mogła, ale... Cała fabuła był, jak zresztą piszesz, przewidywalna i nieporywająca i raczej ckliwa, taka... słodko pierdząca.
    Pozdrawiam!
    LeonZabookowiec.blogpsot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz