257. Pięć sposobów na upadek K.A. Tucker

Ilość stron: 544
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2016
Ocena: 8/10


 Ben jest świeżo upieczonym prawnikiem, może rzucić pracę ochroniarza w klubie i rozpocząć nowe życie. Jednak by uczcić swój sukces jedzie z kumplami na zakrapianą alkoholem imprezę. Na miejscu wpada na dziewczynę o fioletowych włosach, która nie reaguje na niego tak, jak pozostałe kobiety. Jest on bowiem bardzo przystojny, a jego uroczy uśmiech może zdziałać cuda. Reese nie w głowie mężczyźni, gdyż pragnie wyleczyć złamane serce i pogodzić się ze zdradą byłego męża. Los jednak chce, że ta dwójka po jakimś czasie wpada na siebie w kolejnym miejscu. Mianowicie będą razem pracować w kancelarii prawniczej, a nowym szefem Bena będzie ojczym Reese. Czy młodzi ludzie o niezwykle wybuchowych charakterach i odmiennych osobowościach będą w stanie ze sobą współpracować ignorując pociąg, który odczuwają?
    Postać Bena przewijała się przez całą serię i bardzo się cieszę, że ten energiczny chłopak wreszcie dostał swoją historię. Możemy bliżej poznać jego hulaszczy tryb życia, wieczny optymizm oraz powody jego zachowania. Chłopak już w dzieciństwie nie miał łatwo i to ma odbicie w jego dorosłym życiu. Nie ma najmniejszego zamiaru brać ślubu, zakładać rodziny, ani nawet żyć z jedną partnerką. Trochę zmienia się pod wpływem znajomości z Reese, która również posiada cały bagaż doświadczeń. Z pozoru jest to szalona dziewczyna z kolorowymi włosami, mnóstwem kolczyków i zamiłowaniem do motocykli. Pod powłokom skrywa się wrażliwa kobieta, która kochała zbyt mocno i nie może poradzić sobie z rozstaniem. Wredny charakter Reese i tupet Bena to wybuchowa mieszanka, która nie raz daje o sobie znać w książce. Ci bohaterowie są dla siebie stworzeni, gołym okiem widać chemię, która między nimi zaistniała. Pani Tucker po raz kolejny stworzyła barwnych bohaterów, z którymi udało mi się zżyć. Ból starają maskować się żartem i sarkazmem, przez co staje się jeszcze bardziej realny. Jestem fanką pióra tej autorki, czytając jej książki niejednokrotnie się wzruszałam i śmiałam.
    "Pięć sposobów na upadek" to kolejny świetny tom serii Płytkie oddechy. Jestem ciekawa, czy w przyszłości powstaną kolejne części, jeśli tak, to kupuje je w ciemno. Świetnie się bawiłam przy tej powieści i serdecznie polecam zarówno tę historię, jak i poprzednie. 

Komentarze

  1. Zachęciłaś mnie, postaram się przeczytać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna seria, bardzo podobała mi się ta część, choć uważam, że "Cztery sekundy do stracenia" jest lepsza :)
    Pozdrawiam!
    http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz