267. Początek wszystkiego Robyn Schneider

Ilość stron: 318
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2017
Ocena: 6/10

   Ezra Faulkler ma przed sobą sportową karierę i świetlaną przyszłość. Jest niezwykle popularnym nastolatkiem, ma mnóstwo znajomych, a dziewczyny się za nim oglądają. Jego idealne życie szkolnej gwiazdy zmienia się wraz ze zdradą dziewczyny. Wzburzony chłopak tamtej nocy ulega wypadkowi samochodowemu, który skreśla go jako sportowca. Zraniona noga już nigdy nie nabierze dawnej sprawności. Podobnie jak kolano strzaskana została także przyjaźń z dawnymi znajomymi. Ezra całe wakacje spędził w domu, odizolował się od rówieśników i po powrocie do szkoły nie ma zamiaru być z nimi w paczce. W nowym roku szkolnym poznaje pewną dziewczynę Cassidy Thorpe, która nie zachowuje się jak dotąd mu znane nastolatki. Ubiera się inaczej niż reszta, jest bystra, zabawna i niezwykle interesująca. Ich spotkanie ma wiele następstw zarówno pozytywnych, jak i tych złych.

   Ezrę poznajemy już po nieszczęśliwym wypadku, jednak chłopak często wspomina, jak żywiołowym był niegdyś człowiekiem. Widzimy, jak jego życie diametralnie się zmieniło i jak ten wypadek na niego wpłynął. Początkowo źle się czuje z powrotem do szkoły, denerwuje go jego kalectwo i jak patrzą na niego rówieśnicy. Nienawidzi litości z ich strony i stara się odciąć. Tak jak Ezrę poznajemy niemal od podszewki, tak niewiele wiemy o Cassidy. Nie mówi ona o swojej przeszłości i przyczynie zmiany szkoły. Nie przejmuje się głupimi plotkami, jakie o niej krążą i żyje po swojemu. Ezra jest zafascynowany jej osobowością i podejściem do wielu spraw i nie ma pojęcia, że dziewczyna tak naprawdę ma zwyczajne problemy życia codziennego. Ta dwójka jest tak od siebie różna, że jest to wręcz namacalne. Spodobała mi się postać Toby'ego, przyjaciela z dzieciństwa głównego bohatera. Bardzo naturalne było to, jak odnowili kontakt i jaka relacja ich łączyła. Jak każda książka młodzieżowa ma swoje schematy i niedociągnięcia. Jak na debiut Robyn Scheider spisała się nieźle, aczkolwiek w tej historii czegoś mi brakowało. Nie udało przywiązać mi się do bohaterów, byli dla mnie obcy i nie przeżywałam ich dramatów. Zostali dobrze wykreowani, lecz nie mogę nic poradzić na to, że czułam wobec nich pewną obojętność. Akcja też nie była porywająca, toczyła się swobodnie, a czasem nawet za wolno. Sporym zaskoczeniem było dla mnie zakończenie, które zostało poprowadzone w ciekawy sposób. Książka została napisana przystępnym językiem, więc czyta się ją bardzo szybko. 

   Miałam spore wymagania, gdy zabierałam się za "Początek wszystkiego", jednak nie jest to powieść, która podbiła moje serce lub w jakimś stopniu zmieniła poglądy czy spostrzeżenia. Była dobra i przyjemna w odbiorze, a śliczna okładka sprawia, że trudno oderwać od niej wzrok. Jeśli szukacie czegoś poruszającego problemy młodych ludzi, to myślę, że warto zapoznać się z tą pozycją.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Otwarte

Komentarze

  1. Na pewno kiedyś się z nią zapoznam, a co do okładki masz rację nie można oderwać wzroku <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka rzeczywiście ładna :D Ja lubię czasem poczytać takie młodzieżówki, więc możliwe że się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, od razu miałam ochotę ją przeczytać. Lubię proste historie i mam nadzieję, że ta mi się spodoba :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz