Ilość stron: 335
Wydawnictwo: HarperCollinsRok wydania: 2017
Ocena: 5/10
Życie prywatne Anny ulega zmianie, gdyż jest córką przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nadal towarzyszy jej Ashton, ochroniarz, w którym jest do szaleństwa zakochana, jednak boi się tego związku i tego czy ma przyszłość. Trauma sprzed kilku lat powoli zaczyna ustępować. Obecność Ashtona pozwala jej na chwilę zapomnieć o koszmarze, który zgotował jej Carter i Anna zaczyna cieszyć się życiem, studiami i urokami młodości. Jedynym cieniem, jaki pada na jej nowo odzyskany spokój jest fakt, że niedługo ma odbyć się rozprawa jej dręczyciela. Thomas ma obsesję na jej punkcie i nie spocznie, póki nie odzyska swojej "księżniczki". Aston Taylor jednak zrobi wszystko, by uchronić ukochaną i zapewnić jej bezpieczeństwo.
Historia Anny i Ashtona to typowy romans, osadzony w wątku przestępczym. Liczyłam na to, że losy Cartera zostaną tutaj bardziej rozwinięte i będzie sprawiał problemy przez większość książki. Tak się jednak nie stało, gdyż autorka skupiła się przede wszystkim na zbliżeniach głównych bohaterów, kłótniach i ckliwych przeprosinach. Szkoda, że znów popadła w schemat i nie pozwoliła akcji przyspieszyć i trzymać czytelnika w napięciu. Pierwsza połowa niestety mnie wynudziła i z każdą kolejną stroną utwierdzałam się w przekonaniu, że bohaterowie są szablonowi i nie mają niczego ciekawego do zaoferowania. Anna miewała swoje humory, niekiedy jej zachowanie odbiegało od normy, a Ashton był na każde jej zawołanie. Relacje z Anną zmieniły jego charakter i stał się nijaki, ot zwykły zakochany chłopak, który przeprasza za wszystko, nawet jeśli nie jest to jego wina. Dopiero pod koniec, gdy Carter wkroczył do akcji i siał zamęt wciągnęłam się i zaczęłam uważniej śledzić fabułę. Lubię złoczyńców, zatem jego postać spodobała mi się. Tak jak się tego spodziewałam zakończenie było przewidywalne i słodkie do bólu, nie brakowało happy endu.
"Wreszcie wolni" to przeciętna książka przeznaczona dla nastolatek, które uwielbiają zaczytywać się w romansach. Powieści Kirsty Moseley mają to do siebie, że są lekkie w odbiorze i czyta się je zaskakująco szybko.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins
Jedyną książkę tej autorki jaką przeczytałam to "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" i bardzo podobał mi się styl autorki. Intryguje mnie również fabuła tej powieści więc na pewno po nią sięgnę. Nie wiem tylko kiedy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: http://monicas-reviews.blogspot.com/
Ja z chęcią przeczytam tą serię, bo lubię czasami przeczytać taką lekką, niezobowiązującą młodzieżówkę ^^
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli