290. Chłopak z innej bajki Kasie West

Ilość stron: 352
Wydawnictwo: Feeria Young
Rok wydania: 2017
Ocena: 6/10

   Siedemnastoletnia Caymen wolny czas spędza pracując w sklepie z porcelanowymi lalkami. Należy on do jej mamy i stanowi jedyne źródło dochodu, pozwalając im wiązać koniec z końcem. Dziewczynie nie poszczęściło się, gdyż ojciec porzucił je obie dawno temu i zostawił na pastwę losu. Mimo że miał pieniądze, to nie miał skrupułów podczas podjęcia tej decyzji, dlatego Caymen nie znosi wszystkich bogatych ludzi. Uważa ich za nieczułych potworów, którzy ciągle spełniają swoje zachcianki, myśląc tylko o sobie. Dlatego, gdy w sklepie pojawia się zamożny Xander nie ma zamiaru odnosić się do niego przyjaźnie. Chłopak jednak nieustannie pojawia się i zaburza jej codzienne życie, aż wreszcie Caymen zaczyna go tolerować, a potem lubić. 
          Twórczość Kasie West jest mi znana nie od dziś. Już dawno przyznałam, że autorka pisze niezwykle lekko. Może i jej historie nie są górnolotne, ale za każdym razem do mnie trafiały i wzbudzały pozytywne wrażenia. Jednak czytając "Chłopaka z innej bajki" czułam jakieś zgrzyty. Nie wiem, czy jest to wina kreacji bohaterów, czy może sam pomysł na poprowadzenie fabuły. Caymen byłaby fajną dziewczyną, gdyby nie nadużywała swojego sarkastycznego poczucia humoru. Jest to cecha, którą bardzo lubię w książkowych bohaterach, lecz tutaj wypadało to sztucznie i nie zawsze pasowało do sytuacji, w jakiej się znajdowała. Za to Xander został przestawiony jako cudowny chłopak pod każdym względem, co czyniło go nieautentycznym i jak dla mnie mało atrakcyjnym. Rodzące się uczucie między tą dwójką było urocze i przebiegało w dosyć ciekawy sposób. Pisarka zastosowała najstarszy chwyt świata serwując czytelnikowi schemat: ona biedna, on bogaty i wpływowy. Po Kasie West spodziewałabym się czegoś więcej i mam wrażenie, że w tej powieści spoczęła na laurach i zabrakło mi tej świeżości, która towarzyszy jej pozostałym książkom.
         "Chłopak z innej bajki" jak do tej pory jest moją najmniej lubianą historią napisaną przez tę autorkę. Zbyt przesłodzona i pełna cukierkowości historia Caymen i Xandra nie porwała mnie tak, jakbym tego chciała. Nie mniej jednak czytało mi się ją bardzo szybko i myślę, że to jest dobra książka na jeden wieczór, aczkolwiek niespecjalnie zapada w pamięć. 
        

Komentarze

  1. Nie znam jeszcze książek tej autorki, ale zamierzam to zmienić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię jej historie. Rzeczywiście jedna jest lepsza, druga mniej, ale zawsze szybko i przyjemnie mi się je czyta. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam uwielbiam tę książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tę książkę na długo przed pojawieniem się nazwiska autorki w Polsce. Może nie pamiętam zbyt wiele, ale pamiętam, że była t historia bardziej dla młodszych czytelników. Niczym bajka, w której książę ratuje biedaczkę. Na pewno przeczytam ją ponownie, by sobie przypomnieć. No i bardzo lubię lekkość w pisaniu autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie byłą porównywalna do innych - czyli dobra :) Każda książka West to lektura na jeden, góra dwa wieczory. Za dużo się z nich nie wynosi, ale bardzo przyjemnie się czyta. Takie książki też są potrzebne :)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz