296. Ognisty pocałunek Jennifer L. Armentrout

Ilość stron: 490
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2016
Ocena: 8/10

   Szkolne problemy i nudne lekcje schodzą na dalszy plan, gdy jest się hybrydą. Layla urodziła się w połowie strażniczką i w połowie demonem. Nie zna swoich rodziców i wychowywała się pod okiem strażników, a jej najlepszym przyjacielem i jednocześnie obiektem westchnień jest Zayn. Niestety chłopak nigdy nie będzie dla niej dostępny, ponieważ dziewczyna wraz z demoniczną krwią odziedziczyła moc odbierania duszy. Uważa to, za swoje największe przekleństwo, gdyż nigdy nie będzie mogła pocałować żadnego śmiertelnika nie robiąc mu jednocześnie krzywdy. To kłopotliwe zadurzenie często przyprawia ją o bóle głowy, ale trudno jest zmusić serce, by przestało rwać się do strażnika. Sporo zmienia się, gdy na jej drodze staje Roth, niezwykle przystojny, arogancki, ironiczny i wytatuowany demon, który uważa się za ósmy cud świata. Jako że chłopak nie posiada duszy, to jeśli chodzi o potencjalny związek kłopot byłby rozwiązany. Jednak czy Layla byłaby w stanie zdradzić swoją rodzinę i Zayn'a dla kogoś tak brutalnego i nieprzewidywalnego? Sprawy dodatkowo się komplikują, gdy dziewczyna poznaje swoje prawdziwe pochodzenie i że jej życie znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
   Jennifer L. Armentrout jest mistrzynią pisania romansów z elementami fantasy. Zaczęłam czytać już jej serię Lux i wiedziałam, że z chęcią będę sięgać dalej po jej twórczość. "Ognisty pocałunek" to był bardzo dobry wybór, gdyż jest to elektryzująca i porywająca powieść. Nie musimy długo czekać na rozwój akcji, wydarzenia płynnie przechodzą w następne, a i nie przypominam sobie, bym trafiła na momenty nudy. Historia ta jest zdecydowanie inna, niż ta, którą dostajemy w Lux i ta odmienność jest jej atutem. Demony, potwory i kamienne gargulce to intrygująca mieszanka. Przed Laylą trudny wybór, czy jak na strażniczkę przystało powinna przekazać wszystkie rewelacje klanowi strażników, czy może jej demoniczna, egoistyczna strona przejmie nad nią przewagę? Bohaterkę da się lubić, ma cięty język, bywa rozgarnięta ale jednocześnie jest beznadziejne zakochana w chłopaku, którego cały czas idealizuje. Nie uważam, żeby Zayn był idiotą i nudną postacią, ale Layla przedstawia go w samych superlatywach i trudno jest poznać jego prawdziwy charakter. Za to zdecydowanie moją ulubioną męską postacią jest Roth, który śmiało idzie przez życie, najczęściej po trupach, dla którego zasady i granice nie mają najmniejszego znaczenia. Wprowadza mnóstwo zamieszania, chaosu i swoją osobowością przysłania wszystko inne. Jego relacja z Laylą została ciekawie przestawiona, uwielbiają się wzajemnie drażnić, obrażać, ale jednocześnie czuć między nimi niesamowitą chemię. To właśnie ich dialogi i interakcje były tym, na co najbardziej czekałam. Fabuła sporo razy mnie zaskakiwała i cały czas czułam potrzebę, by czytać dalej. Nim się obejrzałam, a dostałam zakończenie, które sprawiło, że muszę szybko zabrać się za kontynuację.
   "Ognisty pocałunek" to świetny początek trylogii Dark Elements, która wydaje mi się będzie na tym samym poziomie, co seria Lux. Trudno porównywać te historie, bo obydwie są o czymś innym, ale wystarczy spojrzeć na kreację męskich postaci, by wiedzieć, że są one warte uwagi i że można przy nich się świetnie bawić. Jeśli jeszcze jakimś cudem nie poznaliście twórczości tej autorki, to jest na to idealny czas.

Komentarze

  1. Czytałam wiele dobrego o tej serii i na pewno dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Możliwe, że się skuszę za jakiś czas. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam całą serię i miło wspominam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Autorkę bardzo lubię przede wszystkim za jej książki New Adult, dzięki którym tak naprawdę pokochałam ten gatunek. Serię Lux zaczęłam i mam za sobą dopiero dwa pierwsze tomy. Sama nie wiem jednak czemu nie kontynuowałam czytania, co oczywiście mam w planach zmienić. Powyższą trylogię też mam na liście "do przeczytania" i na pewno przeczytam. Głównie ze względu na autorkę, bo nie jest to gatunek, po który często sięgam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz